Pytanie do obeznanych w temacie.
Dnia 3 sierpnia sprzedałem auto Renault Clio 2003 1.5dci, przebieg 245tyś km. Jestem osobą prywatną i auto było użytkowane do celów prywatnych. Auto na bieżąco serwisowane (czasem ASO, w większości dobry warsztat), miesiąc przed sprzedażą wymienione turbo (nowe na gwarancji), sprzęgło, wszystkie paski, oleje itp. Kupujący został poinformowany o wszystkich wadach jakie mi były znane - były to jedynie wady typu zadrapania na lakierze, kilka bąbli, wytarty fotel kierowcy itp.
Dzisiaj, tj. 24 sierpnia dzwoni do mnie gościu, że chce skorzystać z rękojmi, która obejmuje 30 dni od dnia sprzedaży, ponieważ zagotował się silnik i wywaliło uszczelkę pod głowicą. Chce mi auto oddać i żąda zwrotu pieniędzy.
Przyznam, że strasznie mnie to zapieniło, bo nie dość, że kupił doinwestowany samochód, to jeszcze po okazyjnej cenie, a przy przebiegu prawie 250tyś km nie jestem w stanie przewidzieć co może się stać. Wiem, że istnieje coś takiego jak rękojmia, ale bez przesady.

Co powinienem zrobić w takiej sytuacji. Proszę o konkrety.

Ja bym poszedł po info do RPK.

trzeba ustalić przyczyne zagotowania... uszczelka nieposzla od tak sobie.. moze poprostu z winy uzytkownika ? niewidzial wskazówki temperatury ze sie auto przegrzewa? niemogl stanac ostudzic? przegrzanie moze byc skutkiem wlanietej uszczelki...

Auto kupiła starsza pani i ona tym autem jeździła, a do mnie dzwonił dzisiaj jej syn. A pani niedawno nawet była u mnie tym autem, bo kupowała jeszcze ode mnie opony zimowe od niego (mi już zbędne) i mówiła, że jest bardzo zadowolona z auta.
Nie mam pojęcia jak ona użytkowała auto.
Nie chce zostać wydymany z kilku tyś.

Z tego co ja wiem, przy transakcjach z osobą prywatną dalej działa zasada widziały gały co brały, a to, że wywaliło uszczelkę pod głowicą, to pewnie chamska próba wydymania Cię na ładną kasę... Widziałeś, żeby ubywało chłodziwa ?

Przede wszystkim papiery
Co jest w umowie a przede wszystkim to, że mają oni 1 miesiąc (a chyba 2) na PISEMNE poinformowanie Ciebie...
Weź no wpisz w UncleG 'rękojmia przy zakupie auta' i tam masz kilka przypadków... m.in taki, że niektóre sytuacje nie są uwzględniane ze względu np; na wiek czy przebieg auta.
W takich przypadkach to kupiłoby się autko od klienta do upalania i po 2 tygodniach... sorry... ale połowa komponentów popłynęła...

Nic nie ubywalo, a mam nawyk sprawdzania plynow co jakis czas. WojekG przewertowany ale znalazlem tylko przypadki, gdzie usterka wystepowala juz w dniu zakupu i sprzedawca nie poinformowal kupujacego o fakcie.

Rękojmia dotyczy tylko sprzedaży pomiędzy dwoma firmami dotyczy ukrytych wad fizycznych i prawnych produktu w momencie jego sprzedaży. W przypadku sprzedaży używanego samochodu nie ma zastosowania ani rękojmia ani gwarancja wszystkie prawa kupującego reguluje umowa, a resztę regulują przepisy prawa cywilnego bo konsumenckie tez nie ma zastosowania

Rękojmia jest uzasadniona prawnie tylko w przypadku sprzedaży firma - konsument. (Przypadek firma - firma jak i osoba prywatna - konsument NIE są objęte rękojmią). Ustawa nazywa się dokładnie: ustawa o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej. Generalnie babka i jej syn nie mają do Ciebie żadnych popartych prawem roszczeń. Chyba, że ŚWIADOMIE podałeś fałszywe informacje w umowie sprzedaży (np. nierzeczywisty przebieg, wyposażenie którego auto de facto nie posiada, informacja o bezwypadkowości) - o co Cię raczej nie podejrzewam.

Możesz spać spokojnie o ile w umowie nie zawarłeś klauzuli, że mają 30 dni na przetestowanie auta.

Przepraszam ale wydaje mi się że na podstawie ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej mówimy o niezgodności towaru z umową nie zaś o rękojmi uregulowanej w art. 556 i następnych kodeksu cywilnego.
W tym kontekście rękojmia za wady fizyczne i prawne może dotyczyć tak samo skutków czynności prawnych osób fizycznych nie będących przedsiebiorcami.
Biorąc pod uwagę 556 Kodeksu Cywilnego jak i 559 Kodeksu Cywilnego w moim mniemaniu kol. booncol jest wolny od odpowiedzialności.
Wydał samochód w stanie sprawnym, zapewniając o tym że jest zdolny do użytkowania - awaria uszczelki jest czymś czego nie mógł przewidzieć i czego zużycia nie da się stwierdzić aż do samej awarii (chyba że się mylę - nie znam się aż tak na mechanice).
Tak więc jako że awaria uszczelki powstała już po przejściu własności i posiadania na rzecz kupującego i zgodnie z tym (idąc za art. 559 KC) ryzyka niebezpieczeństwa na kupującego. To sprzedający booncol nie jest odpowiedzialny za wady których nie znał, bądź nie był w stanie przewidzieć, bądź takie które wynikały ze specyficznego użytkowania pojazdu (uszczelka nie wydmuchuje się też sama z siebie...)
Inną bajką jest umowa - ale jak znam życie to została tam zawarta klauzula o tym iż kupujący zapoznał się ze stanem technicznym pojazdu i stan ten jest mu znany (bądź jakiekolwiek zastrzeżenia zostały zgłoszone pisemnie przy umowie).

Tak więc imho booncol nie masz się przesadnie czym martwić...

Generalnie należy sie martwić zawsze, gdy kupujący jest niezadowolony, jednak ewentualne rozliczenia powinny wynikać z wad ukrytych istniejących przed zakupem. Jeśli kupujący potrafi to udowodnić, tzn. że:
1. przyczyną takiego stanu rzeczy była konkretna wada, która
2. istniała przed sprzedażą oraz
3. o której on (kupujący) nie mial możliwości sie dowiedzieć podczas oględzin auta,
to należy mu sie obniżenie ceny, bądź naprawa (jeśli dobrze pamiętam).
Jeśli jednak kupujący nie potrafi tych trzech rzeczy udowodnić, a sprzedający się z tym nie zgadza (twierdzi np. że w chwili sprzedaży wszystko było OK), to pozycja kupującego jest przegrana.

W celu wyłączenia rękojmii umieszcza się w umowach sprzedaży samochodu już w zasadzie tradycyjnie klauzulę, w której kupujący oświadcza, że znany mu jest stan techniczny pojazdu i że auto w tym stanie bierze.
MOżna przecież zlecić przeprowadzenie badania stanu pojazdu i jeśli kupujący z tego nie skorzystał, to niech wini siebie.

Może Cie cmoknąć,przerabiałem taki przypadek.Kupują po okazyjnych cenach a pózniej się dziwią że coś padnie i chcą wymiany.Chyba do 7 czy 10 dni może się wycofać po takim czasie jak Tobie nic nie grozi.Sprzedaje teraz swoje toczydełko cena 10tys zł idealne z książkami i bezwypadkowe 13-15 tyś mimo to ludzie marudzą że błotnik malowany,szyba wymieniona, czego nie ukrywam w ogloszeniu.Polak myśli że za okazyjną cene kupi nówke nieśmiganą.

Poprzednie T5 też koleś chciał mi oddać twierdząc że pali olej a silnik jest do remontu. Powiedział że ma prawnika, straszył mnie kolegami etc. Stwierdziłem że ok jak dostanę pozew do sądu to się tam spotkamy... do dzisiaj go nie widziałem... 3lata Dodam że auto było sprawne na 100%

Podsumowując, nie masz się co martwić.

jesli sprzedaje samochod na FV z firmy, to rozumiem ze typ sie moze do mnie zglosic po 3 tygodniach i zadac zwrotu kasy jesli cos rozwali tak?

Zgłosić się może zawsze, ale jak sam rozwalił, to można go wysłać w diabły.

Chodzi mi o uszkodzenie takie jak np w topciu, czyli uszczelka pod glowa, wypalony tlok, panewka etc...

Przecież w każdej umowie zakupu pomiędzy osobami prywatnymi jest klauzula:

Kupujący zapoznał się ze stanem faktycznym auta etc.
W takiej sytuacji kupujący po miesiącu może zbierać na remont a nie ścigać Ciebie.

W mojej byłej Cordobie juz w czasie powrotu do domu przez nowego właściciela padł silnik. Przyczyną było jakieś zwarcie przy pompie paliwa, która najprawdopodobniej nie podawała paliwa pod określonym ciśnieniem. Chwilę wcześniej dostałem sms-a, że chłopak "zamyka szafe". Po kilku telefonach z pretensjami do mnie, oświadczyłem, że przyjmę auta z powrotem, jeżeli będzie w takim samym stanie, jak przed sprzedażą. Oczywiście było to niemożliwe...

Po prostu nie zawsze mamy wpływ na los. Możesz spać spokojnie.

Tak jak pisza koledzy wyzej. Mozesz spac spokojnie. A jak on bedzie Ciebie meczyl telefonami mozesz jego postraszyc,ze zglosisz sprawe bo on cie neka,grozi,straszy czy cos

Jezeli to nie byla wada ukryta to poprostu mial pecha. Zlosliwosc rzeczy martwych, uzywane auto ma prawo sie zepsuc.

Sorry za brak polskich znakow. Pozdr.